Chińskie odpowiedniki: bezpieczne, czy nie?

Na świecie od wielu lat, a w Polsce dopiero od niedawna popularność zdobywają chińskie odpowiedniki znanych kosmetyków kolorowych oraz pielęgnacyjnych. Cena oczywiście kusi, ale czy naprawdę warto je kupić? Może lepiej oszczędzić na jeden oryginalny produkt, niż dziesiątki tanich podróbek.


Ebay i AliExpress

To właśnie te dwie witryny są głównym dystrybutorem tanich podróbek produktów renomowanych firm kosmetycznych. W swojej ofercie posiadają właściwie wszystkie możliwe produkty z każdej możliwej branży. A wszystko jest tańsze, oferując dokładnie takie same korzyści. Czy to możliwe, że w jakiś sposób Chińczycy mają dostęp do tańszych kosmetyków, za które my musimy płacić dziesiątki lub nawet setki złotych?
Tak i nie. Chińczycy mają dostęp do składników, z których tworzone są kosmetyki. To właśnie w Chinach można znaleźć największe fabryki kosmetyczne, gdzie produkt jest tworzony, wkładany do buteleczki a następnie oznaczany odpowiednim logiem. Oznacza to, że mogą oni również tworzyć własne odpowiedniki oryginalnych produktów, starając się im dorównać jakością oraz barwą, jednak często korzystając z tańszych składników. Dlatego rynek jest zalany tanimi, chińskimi produktami. A kupujący rzeczywiście wierzą, że są one prawdziwe.


Różnice i zagrożenia

Wiele osób podjęło się testowania oryginalnych produktów kosmetycznych i porównywania ich z ich chińskimi odpowiednikami. Jeżeli chodzi o opakowanie, często ciężko jest zauważyć jakąkolwiek różnicę. Butelki mają ten sam kształt, użyta jest ta sama czcionka, a barwa logo niczym nie odbiega od oryginału.
Najczęściej różnice zauważa się w samym produkcie. Inna konsystencja, barwa, zapach i trwałość to tylko kilka z podstawowych czynników, które odróżniają je od oryginału. Jednak największym problemem jest niewiedza. Chińskie produkty starają się tak dobrze imitować ten oryginalny, że lista składników to tak naprawdę „kopiuj-wklej” z oryginalnego pudełka. Więc tak naprawdę nie wiemy co się znajduje w tym chińskim. Czy naprawdę warto dla kilku groszy ryzykować swoje zdrowie?

Zapisz się na newsletter!